Nie jest oznaką zdrowia, być dobrze przystosowanym do głęboko chorego społeczeństwa. (Krishnamurti)
TL;DR: Jeśli spróbujesz odciąć ludzi od ich pamięci, oni odetną Cię od Twojej głowy.
Zaczęło się niepozornie. A to nasze dzieci o seksie dowiadywały się z sieci, a nie z rozmów w szkolnej toalecie. A to inspirowały się mniej nowym serialem TV niż takimże z internetu. A to zamiast wisieć na komórce zaczęły wisieć na gg.
Potem zaczęły się dzielić – kto na jakim portalu/społeczności bywa, wpływało na relacje w klasie i na podwórku. Zaczęły się wspólne memy, flashmoby i co tam jeszcze, o czym nie wiemy i wiedzieć nie powinniśmy.
Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Bo pod tym całym widocznym obrazem, treściami dostępnymi dla wszystkich, jest niewidoczny nurt – formy i rytuały. Widzimy je – równie dziwaczne jak grafitti na murach i skomplikowane uściski ręki w stylu gangsta. I tak samo nie rozumiemy, że niewłaściwy emotek, przestarzały akronim, za mało powtórzeń w omgomgomg może głośno krzyczeć OBCY!
Te rytuały nigdy nie są na zawsze ukształtowane. Jak wojenne szyfry, jak plemienne malowidła, zmieniają się w rytm życia; i właśnie ich zmienność, swobodny taniec skojarzeń społecznych, daje członkom plemienia poczucie przynależności do żywej wspólnoty. Tak komunikacja staje się pamięcią, a pamięć tożsamością.
Odcięcie, choćby na czas jakiś, od tego nurtu skazuje na mozolne odzyskiwanie więzi i pozycji w społeczności.
Tak było zawsze. Tradycja mówiona, potem pisana. Skodyfikowane i nie wzory patriotyzmu, odpowiedzialności społecznej, tożsamości. Przekaz przeważnie osobisty, ale też poprzez literaturę i sztukę. Ale też przez to JAK się z nimi obcuje.
Im bardziej się coś zmienia, tym bardziej jest takie samo.
Zastanawiałem się, jak Anonimowi przekazują sobie wzorce „dobrych praktyk”, a odpowiedź była w zasięgu ręki: przez archiwa sieci. Tak jak wszyscy – przez obserwację zachowań innych. Tyle, że w środowiskach nieanonimowych, przekaz jest zawsze zaburzony obrazem osoby przekazującej. Dopiero pełna anonimizacja pozwoliła nam dostrzec sedno – pamięcią społeczną stała się pamięć sieci. Pamięć wzorców zachowań społecznych, jak ścieżki neuronalne w mózgu, oderwanych od konkretnych osób.
Stąd właśnie (nie moje oryginalnie) odwołanie do stygmergii – komunikacji poprzez znaki, pozostawiane w środowisku. I wcale nie potrzebujemy metafory mrówki. Ludzie od zawsze w ten sposób się komunikowali: drogowskazy, mniej lub bardziej wydeptane ścieżki, ślady w krajobrazie, w środowisku miejskim. Ruiny, kwiaty na grobach, grafitti, ślady moczu na ścianie – to wszystko jest właśnie stygmergicznym komunikatem.
Sieć jest dla stygmergii idealnym środowiskiem i nic dziwnego, że nowe społeczności (internety :-)) mają się w niej dobrze. Dopóki ktoś czegoś nie spaprze, daje ona wszystkim – skupionym w często wrogich społecznościach – względnie bezpieczne, przestronne metaśrodowisko. W dodatku pełne tropów, wskazujących, gdzie swoi, gdzie obcy. Mało tego (patrz ilustracja) te tropy zaczynają jawnie wychodzić z sieci i tworzyć komunikację w „realu”.
Ważne, że to środowisko nie przejmuje się żadną obserwacją, podsłuchami, monitoringiem – nawet, do pewnego stopnia, cenzurą. To nie jest problem, jak długo komunikacja (i pamięć tożsamości) jest dostępna. Jedynym, co (jak dotąd) wyzwoliło natychmiastowy i potężny odruch obronny, było przekonanie, że zagrożony jest dostęp do tejże pamięci. I dlatego nieważne, czy lewak, prawak, czy wręcz Wojciech Cejrowski – cały ten olbrzymi organizm społeczny na moment zjednoczył się i TUPNĄŁ.
To są pierwsze, niemowlęce jeszcze, odruchy nowego społeczeństwa. Dla którego zapisem wielorakiej tożsamości jest pamięć sieci. I ten, kto spróbuje tę pamięć odciąć, musi się liczyć z ostrym, bezkompromisowym buntem. Porównywalnym z historycznymi przykładami walki przeciw wynarodowieniu, przeciw zatarciu pamięci historycznej. Tak, czcigodni starcy i moi rówieśnicy – to jest ta sama wartość, o którą (podobno) wszyscy walczyliśmy w kolejnych „pamiętnych latach”. I jeśli tego nie uszanujecie, to przynajmniej radzę nie przeszkadzać. Bo sieć nie zapomina. Nie wybacza. I nie ma względu na wiek, ni zasługi.